wtorek, 28 marca 2017

Mumiowy humor lubicie? - Jeśli tak, to biegiem do Ateneum!

Mumio od lat trzyma wysoki poziom. Ich spektakle charakteryzuje znakomite przygotowanie inscenizacyjne, literackie i muzyczne, a do tego jak dodamy niebanalny humor i doskonały warsztat aktorski – to więcej już nie potrzeba - wieczór będzie udany. Nowy spektakl Mumio „Welcome Home Boys” jest opowieścią wielowątkową, porywającą, mówiącą o braterstwie, miłości, przyjaźni, sile i słabości, czyli samo życie. Bardzo dobre teksty, mistrzowskie aktorstwo, dbałość o każdy szczegół i nowoczesny poziom realizacyjny z oprawą muzyczną na żywo.   O spektaklu, który w Teatrze Ateneum jest grany od lutego 2017 roku rozmawiamy z aktorem i jednym z autorów tekstów Mumio, Jackiem Borusińskim oraz multiinstrumentalistą Tomaszem Drozdkiem.

Jak trafiliście do Ateneum?

Jacek Borusiński: Szukaliśmy odpowiedniego miejsca w Warszawie, z którym moglibyśmy nawiązać dłuższą współpracę. Od kilku już lat staramy się odkleić od kojarzenia nas stricte z kabaretem. Zależało nam na tym, aby to miejsce było kojarzone z dobrym teatrem. Chcieliśmy wyjść z tej szuflady kabaretowej czy około-kabaretowej, do której nas wbrew naszej woli wrzucono. Pomyśleliśmy, że Teatr Ateneum, jak mało który będzie do tego pasował idealnie. Jakiś czas temu spotkałem się na jakimś planie filmowym z Agata Kuleszą i z Marcinem Dorocińskim – właśnie ta para aktorska zachęciła mnie, żeby się z taką prośbą, propozycją zwrócić do Teatru… i tak to się zaczęło. Już na pierwszym naszym wspólnym spotkaniu zrozumieliśmy, że chęć współpracy jest po obu stronach. Teatr też chciał wprowadzić w swoje progi coś nowego.

Tomasz Drozdek: Zostaliśmy wspaniale przyjęci. Czujemy się w Ateneum naprawdę dobrze. Wszyscy się nami opiekują, zagrzewają nas i kibicują. Myślimy, że podczas spektakli będzie jeszcze lepiej. Całe zaplecze teatralne też świetnie się sprawdza. Mówię o stronie technicznej. Odpowiednie teatralne zaplecze jest niezbędne do takich przedsięwzięć. Na scenie podczas spektaklu gra od trzech, do czterech osób, a w spektaklu pojawia się ponad 30 postaci. To, co dzieje się na scenie musi się zsynchronizować z filmem wyświetlanym na ekranie. Jest muzyka na żywo. Całość, z artystycznego punktu widzenia najlepiej pasuje właśnie do teatru.

JB: Nasz spektakl, jak już kiedyś o tym wspominałem, jest odpowiedni na teatralne deski. Teatr daje mu poczucie bezpieczeństwa. Ta głębia sceny, ciemna oprawa, powodują, że jest to miejsce, gdzie najlepiej nasze przedstawienie oddaje to, na czym nam zależało. Graliśmy go już w takich warunkach mniej teatralnych, powiedzmy, bardziej estradowych, na sali, która nie była salą teatralną, i widzieliśmy, że to nie było to. Zrozumieliśmy, że teatr, szczególnie Teatr Ateneum, to idealne i jedyne miejsce do przedstawienia tego typu. 

Jak zrodził się pomysł, aby połączyć film z występem na żywo?

JB: Bardzo długo nie robiliśmy premiery, i postanowiliśmy, że zawrzemy w tym spektaklu wszystkie nasze fascynacje - zarówno filmowe, teatralne jak i muzyczne, czy literackie. Pomyśleliśmy, że taka forma będzie odpowiednia. Był też taki czynnik praktyczny - w związku z tym, że w spektaklu pojawia się od 3 do ponad 30 postaci, to ekran daje nam możliwość multiplikacji aktorów. Dla nas to było rzeczą niezwykle ważną. Twórczość Mumio - można powiedzieć - zawsze leży na takiej ziemi niczyjej. I to jest właśnie taki spektakl pomiędzy filmem, teatrem i koncertem. Nas takie graniczne zjawiska bardzo interesują.

TD: Warto podkreślać, że jest to komedia. Oczywiście komedia w mumiowym wydaniu, napisana mumiowym językiem. Główni bohaterowie odbywają podróż, podczas której spotykają np. Dziada Proszalnego, którego można przypisać pewnej kulturze, pewnemu okresowi. Za chwilę okazuje się, że podróżują na starym saturatorze itd. Dzieją się jeszcze inne różne dziwne rzeczy. I nie da się tego umieścić w żadnym konkretnym przedziale czasowym. Jest to inna rzeczywistość. Mieszają się ze sobą świat baśniowy ze światem realnym.

Ciekawe teksty literackie – to Wasza wizytówka. Skąd czerpiecie inspirację?

JB: Trudno powiedzieć. Nie ma takich bezpośrednich grup, momentów, do których się odwołujemy w tym, co robimy. Natomiast pewne rzeczy, na pewno nam smakują, inne nie. Jeśli chodzi jednak o połączenie teatru i może kabaretu estradowego, to na pewno w naszej historii taką grupą był Kabaret Starszych Panów. To jest na pewno coś, co nam bardzo smakuje. Mieliśmy też tę przyjemność, że Jeremi Przybora był jeszcze na pierwszym naszym spektaklu. Był wtedy u nas z Magdą Umer. Widział spektakl i bardzo dobrze się do niego odniósł. Przy okazji możemy też zdradzić, że mamy w planach robić z Magdą w tym roku spektakl, na bazie tekstów właśnie Jeremiego Przybory.

TD: Z tym smakowaniem jest też tak, że ono wyraźnie jest pewnym narzędziem doboru tego, co się będzie działo podczas prób, a potem w trakcie spektaklu. I bardzo ważne jest to, czy to co robimy, to dokładnie to, co nam się podoba.

Tylko teatr i gra na żywo daje pole do popisu i do ciągłych zmian…

JB: Jak najbardziej. Bardzo często pojawia się improwizacja. Jest to trochę taka nasza metoda. Założyliśmy, że chcemy to robić, bo to przynosi zupełnie inne korzyści, inne owoce. Ryzyko jest potworne, bo to skok na bungee i nie wiadomo, czy lina jest przywiązana. Nigdy nie ma tej pewności, że na żywo to się uda, ale powiem tylko, że my biorąc udział w kampanii reklamowej dla firmy Polkomtel, też bardzo dużo improwizowaliśmy. Reżyser tych reklam, Iwo Zaniewski, stwierdził, że pewne rzeczy nie są do napisania przy biurku i mogą powstać tylko dzięki improwizacji.

TD: I tak jest też w spektaklu, są momenty, które muszą być jak w zegarku zsynchronizowane z ekranem, ale są momenty, w których ekran staje się tłem i jest miejsce na improwizację. Ten spektakl działa tak, że za każdym razem jest inny.
Serdecznie zapraszamy do Teatru Ateneum.

Rozmawiała Małgosia



Przedstawienie: Welcome Home Boys Kinoteatr MUMIO, oglądała 26 marca Małgosia
Następny spektakl – 21 kwietnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz