wtorek, 18 października 2022

Mateusz Kmiecik o premierze „Dekalogu” w Teatrze Narodowym

Wojciech Faruga już po raz drugi reżyseruje spektakl w Teatrze Narodowym w Warszawie. Po "Matce Joannie od Aniołów" sięga teraz po ikoniczne dzieło polskiego filmu, ponownie przemyślane po trzydziestu pięciu latach od powstania – Dekalog - Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza. Dziesięć przykazań – drogowskaz, a zarazem trudne życiowe zadanie. O nowej sztuce sceny narodowej rozmawiamy z odtwórcą jednej z ról, aktorem młodej generacji Mateuszem Kmiecikiem.



Dekalog – jak to dziś z nim jest?

Powiem szczerze, że w warstwie scenariuszowej trochę się zmienił. Jednak w warstwie emocjonalnej, ludzkiej, społecznej, to jest w dalszym ciągu - niestety – bardzo aktualne. Cały czas rodzice zostawiają swoje dzieci, cały czas są niesprawiedliwe wyroki, świat jest zaburzony i nie widzimy w tym wszystkim tego co jest najważniejsze – człowieka – mówi w rozmowie z nami aktor Teatru Narodowego Mateusz Kmiecik. - Funkcjonuje taki system, który nas - za przeproszeniem - dojeżdża. Przeglądając każde przykazanie widzimy w nich samych siebie i nie wygląda to dobrze. Oby ten Dekalog przedstawiony przez nas, otworzył nam wszystkim oczy, może po obejrzeniu stwierdzimy, że czasem warto zrobić krok do tyłu i spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy – kończy myśl Mateusz.

Przenieść scenariusz filmowy na scenę pewnie nie było łatwo?

Wojtek Faruga z Julią Holewińską starali się oddać w pełni "Dekalog" Kieślowskiego. Mówię o wszystkich częściach 10 przykazań, ale rzecz jasna, trzeba było wybrać najistotniejsze wątki z każdego filmu i przełożyć je na język teatralny. W teatrze nie da się opowiadać językiem czysto filmowym. Trzeba dodać trochę abstrakcji, czasem formy, ale jest dużo realizmu, który się nadaje typowo pod kamerę, bo ten tekst tak jest skrojony. Polega na wielu emocjach, które w nas się kłębią. Jest pod kamerę fenomenalny, ale uważam, że zrobiliśmy tu kawałek dobrej roboty i na deskach teatru to się będzie dobrze czytało.

Ciekawe co by pan Kieślowski powiedział o Waszej pracy?

Rozmawialiśmy o tym. Zastanawialiśmy się, czy by się na nas obraził, czy też stwierdził, że zrobiliśmy coś wartościowego. Krótka anegdota mi się przypomina. Kiedyś robiliśmy czytanie "Pana Tadeusza" - w pełni bez skreślenia - przyszedł Andrzej Wajda do teatru Narodowego i powiedział, że gdyby wiedział, że ten tekst jest tak zabawny, to by zrobił inny film. Dlatego jest wielce prawdopodobne, że gdyby dziś śp. pan Kieślowski przyszedł do nas, to może też powiedziałby podobne słowa.

Jak przebiegała Wasza praca? Czy reżyser był otwarty na propozycje?

W tym zespołem mieliśmy już okazję pracować z Wojtkiem Farugą przy "Matce Joannie od Aniołów" na podstawie Iwaszkiewicza. Znamy się z Wojtkiem świetnie. Bardzo inteligentny reżyser, z szeroko otwartym umysłem na nasze propozycje, na propozycje całego swojego zespołu. Dlatego praca była fenomenalna, bez żadnych nerwów i merytoryczna. Staraliśmy się oddać ducha tego tekstu i przełożyć na deski teatralne. Wydaje mi się, że zarówno nasza strona aktorów i realizatorów, jak strona widzów będzie zadowolona..., ale oczywiście to zostawiam pod ocenę tym, którzy przyjdą obejrzeć spektakl.

Widać, że dobrze się czujesz w teatrze.

Tak. Z mojego roku kilka osób miało tę radość, że trafiliśmy do zespołu Teatru Narodowego. Zespół jest fantastyczny, jest się od kogo uczyć. Przychodzą pracować z nami świetni reżyserzy, jest tu wszystko, o czym może marzyć człowiek w pięciu pierwszych latach po skończeniu studiów. Doceniam tę szansę, którą otrzymałem. Dużo gram, to wielka radość.



Rozmawiała Małgorzata Gotowiec

"Dekalog"
Teatr Narodowy w Warszawie, Scena przy Wierzbowej
Reżyseria - Wojciech Faruga
Asystent reżysera i aktor - Mateusz Kmiecik
Foto Natalia Kabanow

Najbliższe spektakle 15, 16 i 17 listopada

poniedziałek, 3 października 2022

Wojciech Czerwiński o premierze sztuki Sławomira Mrożka w Teatrze Polskim

Sezon teatralny 2022/23 Teatr Polski w Warszawie rozpoczął sztuką Sławomira Mrożka "Czekoladki dla Prezesa" w reżyserii Ewy Domańskiej i Ewy Makomaskiej. Premiera odbyła się 17 września na Scenie Kameralnej im. Sławomira Mrożka.



Prezesa zna każdy?.. O Prezesie się mówi, cytuje się go, chce naśladować i mieć z nim dobre układy. To się wiąże z różnymi działaniami, nie zawsze pozytywnymi – typu podsłuchiwanie czy donoszenie. Prezes ma na nas wpływ i jak mówią... ma zawsze rację... Sławomir Mrożek w cyklu opowiadań "Czekoladki dla prezesa" opisał perypetie członków Spółdzielni "Jasna Przyszłość", oczywiście z Prezesem w roli głównej. Abstrakcyjny mrożkowski humor, tak kochany przez czytelników i widzów i tym razem na scenie im. samego mistrza zabłyśnie i porwie nas swoją uniwersalnością i aktualnością. Słabość świata, słabość człowieka zawsze będzie na czasie. Będziemy świadkami perypetii piątki bohaterów uwikłanych w codzienność i niedostrzegających beznadziejności swego położenia.

O spektaklu rozmawiamy z odtwórcą jednej z postaci, aktorem Teatru Polskiego Wojciechem Czerwińskim.

To wielki przywilej i radość grać w sztukach takich twórców, którzy cały czas są aktualni.


Drugi raz w teatrze spotykam się z Mrożkiem. Każda praca z tego typu twórcą jest wielkim wyzwaniem. Myślę, że tak jak Witkacy, Gombrowicz, tak i Mrożek potrzebuje niebywałej precyzji, niebywałej formy. Oprócz tego, że był świetnym malarzem, był też rysownikiem, pisarzem - myślę, że był też świetnym muzykiem. Jego twórczość zawsze przyrównuje do fug Bacha. Tak tworzy zdania, że wie, gdzie jest tonika, subdominanta i dominanta, czyli jakby rozwinięcie, i to jest tak precyzyjnie u Mrożka zrobione, że jeżeli aktor rozczyta odpowiednio ten język mrożkowski, tekst będzie wtedy zrozumiały dla widza. Tu spotykamy się z opowiadaniami, i z tych opowiadań powstaje przedstawienie. Jest to dodatkowe piętro, z którym musieliśmy się zmierzyć. Zwykle dramat ma swoje funkcje, a tu były tylko opowiadania. Trzeba było połączyć je w taki sposób, aby te poszczególne opowiadania stały się głębszą opowieścią. Jednocześnie też formalną, doprowadzającą do jakiejś konkluzji. A praca była dość krótka, bo zaledwie miesięczna. Niebywale krótka praca jak na Mrożka, i uważam, że spektakl jeszcze będzie dojrzewał, trzeba być czujnym. Jak muzyk musi codziennie ćwiczyć wprawki, tak my musimy codziennie dojrzewać do tego słowa, żeby ta precyzja była mistrzowska, wtedy ten spektakl będzie lekki i czytelny.



Koleżanki z teatru - Ewa Domańska i Ewa Makomaska reżyserują spektakl. Jaka to jest sytuacja dla całego zespołu?

Pani Makomaska wcześniej reżyserowała w teatrze poezję. Pani Domańska natomiast "Babę - Dziwo". Muszę przyznać, że była to trudna współpraca, bo nie ma reżysera z zewnątrz, a jest potrzeba trzeźwego oka, aby tak z boku na to wszystko spojrzał. Koleżanki oprócz tego, że mierzyły się z reżyserią, to też grają w tym spektaklu.

Reżyser i aktor za jednym zamachem...

Nie jest to proste, to kolejna trudność. Mamy na szczęście znakomitych dyrektorów, mistrza Andrzeja Seweryna i pana Janusza Majcherka. Pan Seweryn był wczoraj na próbie, pilnuje uważnie wszystkiego co się dzieje w teatrze, więc ogląda i dzieli się bardzo trafnymi uwagami. To jest to niezbędne oko z zewnątrz. Trafne i dobre uwagi, które pomagają.

Czy obie panie były otwarte na państwa propozycje?

Do pewnego stopnia tak. Współpraca, mimo że koleżeńska, była owocna. Całość będzie dojrzewała z każdym kolejnym przedstawieniem. Serdecznie zapraszamy do Teatru Polskiego.

Rozmawiała Małgorzata Gotowiec



Teatr Polski w Warszawie
"Czekoladki dla Prezesa" Sławomira Mrożka w reżyserii Ewy Domańskiej i Ewy Makomaskiej
Wojciech Czerwiński, foto M. Ankiersztejn
Najbliższe spektakle 19 i 20 października