czwartek, 2 listopada 2023

Grzegorz Damięcki o premierze w Teatrze Ateneum

21 października na tak bardzo lubianej przez aktorów i widzów Scenie 61 w Teatrze Ateneum odbyła się premiera „Wariacji enigmatycznych” pióra Erica-Emmanuela Schmitta. Spektakl wyreżyserował Artur Tyszkiewicz. Na scenie znakomity duet – Grzegorz Damięcki i Krzysztof Tyniec.

W samotnej willi na pustej wyspie pod kołem podbiegunowym mieszka zgorzkniały dziwak, wybitny pisarz, laureat nagrody Nobla. Pewnego dnia na wyspie zjawia się dziennikarz chcący zrobić z nim wywiad. W niewidocznym tle coraz gorętszej rozmowy pojawia się porzucona kobieta, która bohaterów zarazem dzieli i łączy.

Jan Nowak, tłumacz sztuki zaprasza "idźcie zobaczyć ten spektakl, nie dlatego, że jestem tłumaczem, idźcie zobaczyć aktorów, idźcie odkryć ten temat, bo to jest coś niesamowitego."



Wiele osób czeka na takie sztuki, to jest taki prawdziwy teatr, bez efektów specjalnych, tylko... rozmowa dwóch osób, emocje i znakomity kunszt aktorski...
Jeśli chodzi o kunszt, to ja dziękuję. Na to nie zasługuję, przede mną jeszcze dużo nauki – mówi w rozmowie z nami Grzegorz Damięcki.
Gustaw Holoubek mawiał, że na początku było słowo, i od słowa wszystko się zaczęło. Ludzie mówili, „nienawidzę cię”, „kocham cię”. Wymieniali emocje przy pomocy słów. To jest taki teatr, w którym dwie osoby ze sobą rozmawiają na różne tematy. Starają się udowodnić swoją rację, bo to są dwa przeciwstawne punkty widzenia, dwie różne filozofie życia, filozofie bycia, dwa różne nazywania tego samego zjawiska – na przykład, jakim jest miłość albo przyzwoitość.

Kameralny teatr wielkiego skupienia...
Tak. Pod tym względem bardzo dobrze, że jest to teatr, który odbywa się w takim skupieniu, w takiej kameralności, na takiej małej scenie. Tak naprawdę bardzo dużo będzie zależało od ludzi, którzy przyjdą do nas w danym dniu i będą rozumieli miejsce, w którym się znaleźli. Jeśli ktoś czeka na Jana Sebastiana Bacha, nie idzie do Country Clubu. Oczywiście nie wartościujemy tego, co jest lepsze, a co gorsze - Johnny Cash jest kapitalnym artystą, a Bach jest wielkim trójwymiarowym mistrzem. Pod tym względem bardzo liczę, że będziemy zyskiwali taki rodzaj skupienia, bo dla mnie teatr to jest laboratorium, to jest miejsce, w którym ciągle się mogę uczyć nowych rzeczy… na przykład rozmawiania z drugim człowiekiem.



Czyli każdego dnia może być ten spektakl inny?
Dokładnie tak. Może być inny każdego dnia, i sztuka rezygnacji polega na tym, że tekst ten jest na tyle nośny, i na tyle dopełniony samym sobą, że trzeba mu po prostu uwierzyć. Artur Tyszkiewicz pięknie nam to wbijał do głowy, żeby uwierzyć w ten tekst, że nie trzeba całej masy rzeczy tu opowiadać, bo ten tekst się sam opowiada. Ludzie w kontekście tego wydarzenia sami się jakby opowiadają, sami określają. Na tym polega według mnie najlepszej próby sztuka.

Tak jest w wielu dziedzinach...
Jak najbardziej. Bez względu na to, czy jest to malarstwo, czy sztuka, na osiągnięciu pewnego rodzaju minimum, a nie maksimum. Są wirtuozi gitary, a Jimi Hendrix wirtuozem gitary nie był - może się teraz komuś strasznie narażę - mimo to jego osobowość i jego sztuka przetrwały i trwają, a cała masa wirtuozów odeszła w niepamięć. To samo jest z malarstwem, to samo jest z teatrem. Gdy ogląda się dawnych mistrzów na scenie, to wybijają się Ci wszyscy którzy są szalenie nowocześni, a sztuka z lat 20, 30 jest dla nas dzisiaj bardzo trudna w percepcji. Jest tego za dużo, „ten tort jest za słodki”. Dlatego moja główna praca polegała na tym, aby się ograniczać i jeszcze raz ograniczać - to bardzo trudne.

Lubisz tę Scenę 61.
Bardzo chętnie na tej scenie gram. Mam z nią związane bardzo dobre wspomnienia, tu są bardzo dobre duchy, dla mnie przyjacielskie, które nie chcą dla mnie źle.



Rozmawiała Małgorzata Gotowiec
Teatr Ateneum w Warszawie
„Wariacje enigmatyczne”, reżyser Artur Tyszkiewicz, grają: Grzegorz Damięcki i Krzysztof Tyniec
Foto Krzysztof Bieliński
Najbliższe spektakle – 11 i 12 listopada, 6, 7, 8, 9, 10 grudnia