czwartek, 14 grudnia 2017

Paulina Korthals: „To wielkie szczęście uczyć się od najlepszych”

„Elementarz” w reżyserii Piotra Cieplaka to najnowsza premiera Teatru Narodowego w Warszawie. Piotr Cieplak wyreżyserował przedstawienie na podstawie poetyckiego tekstu Barbary Klickiej. W spektaklu, w którym znajdziemy odwołania do „Elementarza” Mariana Falskiego, ale również do „Alicji w Krainie Czarów” Carrolla - główna bohaterka Ala szuka swojego kompasu, podstaw wewnętrznego alfabetu. Poszczególne litery mają jej pomóc uporządkować rzeczywistość.


W roli Ali – Edyta Olszówka. Jej koleżankę Olę gra młoda aktorka Paulina Korthals, z którą rozmawiamy o prapremierze, która odbyła się 7 grudnia na dużej Scenie Narodowego.
- „Elementarz” – niech ten tytuł nikogo nie zwiedzie, to jest spektakl dla dorosłej widowni, na pewno nie dla dzieci – mówi nam Paulina Korthals. -  Gram Olę, koleżankę Ali. Cała koncepcja spektaklu – nie chcę zdradzać za dużo – owiana jest tajemnicą. Opowieść dzieje się w głowie Ali. Jest to coś w rodzaju snu. Ola natomiast - koleżanka Ali z dzieciństwa – jest tą, która wiedziała, czego chce. Zawsze konsekwentnie realizowała swoje cele. Czasem nawet nie zważając na innych. W pewnym sensie jest autorytetem dla Ali. Może Ala ma kompleks Oli, może coś, czego nie potrafi dokonać ona sama.

„Elementarz”…przegląd literka po literce…
Z każdą literką jest związana inna historia. W wielu częściach spotyka się Ala z Olą. Ponieważ jest to sen, to czasem jestem Alą, a czasem innym pragnieniem, marzeniem, ale wszystko łączy się w jedną całość.

Drugi raz spotykasz się w pracy teatralnej z Piotrem Cieplakiem.
Tak, to moje drugie przedstawienie z reżyserem Piotrem Cieplakiem. Pierwszy spektakl, w którym pracowaliśmy razem było „Soplicowo”. To wizjoner, jest to dla mnie zaszczyt, że ponownie dane mi jest pracować z taką osobowością. Przede wszystkim on kocha aktorów, i każdy się czuje u niego „dopieszczony”. Nawet najmniejszy udział, najmniejsza rola staje się ważna. On potrafi zrobić perełkę z każdego drobiazgu. Aktor się czuje ważny i potrzebny. Nawet w przysłowiowej w naszym świecie aktorskim – wniesieniu halabardy – my czujemy, że to nie jest takie zwykłe wniesienie na scenę rekwizytu. Mam ogromne szczęście, że mogę pracować i uczyć się od najlepszych.

Długo pracowaliście nad stworzeniem spektaklu?
Zaczęliśmy próby pod koniec września. Była to praca dosyć intensywna i żmudna. Warto wspomnieć o muzyce, jest znakomita. Jestem w ogóle pełna podziwu dla naszych kolegów – Marcina Przybylskiego, Pawła Paprockiego i Jakuba Gawlika. Oni sami skomponowali muzykę, począwszy od piosenki, którą można było usłyszeć na próbie dla mediów. Oni grają jako aktorzy i stworzyli niejako ten świat spektaklu. Do tego doszły intensywne próby z Panem Leszkiem Bzdylem nad nasza tężyzną. On stworzył ruch sceniczny sztuki. Mamy się od kogo uczyć, to kolejny wielki autorytet na mojej teatralnej drodze.
Jesteś młodziutka, z pokolenia, które już nie uczyło się z „Elementarza” Mariana Falskiego…
To prawda, nie uczyłam się z tej książki, to mnie ominęło, ale chyba do niego zajrzę – śmieje się Paulina. – I oczywiście zapraszam na spektakl. Wszystkich od 16 roku życia. 

Rozmawiała Małgorzata Gotowiec

Teatr Narodowy w Warszawie, „Elementarz”, Paulina Korthals, fot. Yato Photography
Spektakl oglądała 10 grudnia – Małgosia
Najbliższe przedstawienia – 16, 17, 18 stycznia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz