piątek, 1 lutego 2019

Anna Grycewicz o „Zemście nietoperza” w Teatrze Narodowym

Ekskluzywne imprezy, przebieranki, salonowe intrygi – wykroczenia, występki, małżeńskie zdrady. Służące aspirują do gwiazdorskiej kariery, a ekscentryczni milionerzy idą do więzienia jak na bal. Tak się bawi, tak się bawi Warszawa!

"Zemsta nietoperza" Johanna Straussa syna, to porywająca operetka wszech czasów. Jej premiera miała miejsce 5 kwietnia 1874 roku w Wiedniu. Reżyser Michał Zadara wystawia ją w Warszawie na dużej scenie Teatru Narodowego.

- "Zemsta nietoperza", jest wielkim wydarzeniem. My, granicząc z Teatrem Wielkim, porywamy się na operetkowe przedsięwzięcie i tworzymy spektakl typowo śpiewany i próbujemy sił jako śpiewacy. Ale mamy taką przewagę, że też gramy tę operetkę. Potraktowaliśmy ją bardzo poważnie aktorsko, a nie brakuje nam wokalnie bardzo uzdolnionych aktorów, którzy świetnie sobie radzą z takimi wyzwaniami – mówi w rozmowie z nami aktorka Sceny Narodowej Anna Grycewicz, wcielająca się w postać Minni.

Pracowaliście na oryginalnej partyturze, zatem dokładnie takiej, jaką napisał Johann Strauss.


Tak, wszystko jak w oryginale, a dodatkowo śpiewamy takie nutki, które zazwyczaj w przedstawieniach tej operetki są pomijane. Jak "Marianka", która u nas zabrzmi ze sceny.

Kto wpadł na taki pomysł wystawienia "Zemsty nietoperza"?


Sam reżyser Michał Zadara. Mamy nowe tłumaczenie i nowe libretto. Nowe tłumaczenie, bo chcieliśmy być jak najbliżej oryginału niemieckiego. A jak wyszło, każdy musi sam przyjść i ocenić.

Akcja przedstawienia jest przeniesiona z Wiednia do Warszawy..?

Dokładnie tak. Bawimy się tutaj, i wszystko się dzieje w naszych polskich realiach.

Kto was wokalnie przygotowywał?

Justyna Skoczek. Gra na fortepianie, dyryguje nami i orkiestrą. Zebrała specjalny zespół muzyków, którzy nam akompaniują. Jest wspaniałą osobą. Z Justyną same partie śpiewane ćwiczyliśmy od pół roku. Spotykaliśmy się co jakiś czas. Każdy był "w innych próbach", w innym rytmie pracy. Natomiast wszystko składaliśmy i pracowaliśmy nad resztą od dwóch miesięcy.

Operetka to jest słowo i śpiew, i jak wspominałaś, macie aktorską przewagę nad profesjonalnymi śpiewakami. Jednak jak z poziomem samego śpiewu?

Zgadza się, jednak nie możemy udawać, że mamy wykształcone głosy. Wokalnie nie jesteśmy śpiewakami operowymi. Pamiętajmy też, że jest to jednak operetka, nie opera. W tym upatrujemy, że może się uda wokalnie - prawie dorównać.

Chyba nadeszła pora na zapotrzebowanie różnego rodzaju muzycznych występów, sztuk śpiewanych. Był moment, że nie było takich spektakli, a teraz jest ich całkiem sporo na wielu scenach teatralnych w Polsce.

Myślę, że po prostu po ciężkim repertuarze potrzebujemy czegoś innego, żeby przyjść i po ludzku się rozerwać i miło spędzić wieczór w teatrze, odpocząć i nie myśleć za dużo. My oczywiście próbujemy w treści przedstawić prawdziwe realia, tu też są ludzkie dramaty, o których próbujemy opowiedzieć. Sztuka jest o małżeństwie, w którym coś się wypaliło. Na szczęście okazuje się, że wcale się nie wypaliło tak do końca i potrzeba tylko odrobinę „tego pieprzu” w życiu, innego spojrzenia na siebie, żeby się sobą na nowo zauroczyć.

Bawiliście się dobrze, mimo ciężkiej pracy.


Tak, była to bardzo ciężka praca fizyczna, bo mamy też sporo układów tanecznych - poza śpiewem. Jestem jednak pewna, że będziemy to z wielką przyjemnością grać. I bardzo byśmy chcieli dać radość widzom. Serdecznie zapraszamy na naszą operetkę w gościnne progi Teatru Narodowego.


Rozmawiała Małgorzata Gotowiec

Teatr Narodowy w Warszawie, "Zemsta nietoperza" Johanna Straussa syna,
Reżyseria Michał Zadara.
Anna Grycewicz, foto K. Bieliński.

Najbliższe spektakle – 5, 6 lutego, 12 i 13 marca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz