poniedziałek, 3 grudnia 2018

Krzysztof Kwiatkowski: „Nasz spektakl ma szansę porwać widownię”


Saturnin Mazurkiewicz – stateczny mecenas z Radomia, wdowiec na wydaniu, założyciel i prezes Towarzystwa Krzewienia Dobrych Obyczajów i Walki z Zarazą Moralną oraz jego syn Kazio – początkujący dramaturg, afrykanista hobbysta ruszają w podróż do stolicy, gdzie teatrzyk Arkadia wystawia debiutancką sztukę Kazia pt. „Żołnierz królowej Madagaskaru”. Można się rozmarzyć... Warszawa międzywojenna, urokliwa i szalona. Piękne panie, kabarety, nocne życie. I słynne powiedzenie – Bój się Boga, Mazurkiewicz!

W nagraniu muzyki do spektaklu udział wzięła Orkiestra Sinfonia Viva.

W postać Kazia wcielił się aktor Teatru Polskiego – Krzysztof Kwiatkowski, z którym rozmawiamy o najnowszej premierze Teatru Polskiego w Warszawie – „Żołnierz królowej Madagaskaru”.

Siła i moc sprawcza teatru jest wielka – można się przenieść w te cudowne czasy. Zapowiada się wyśmienita zabawa. Wspaniała choreografia, scenografia, przepiękne kostiumy...

Nic dodać, nic ująć - dużo czaru i uroku, i z wielką przyjemnością wchodzi się w tamtą epokę i w tę przestrzeń. Słynne powiedzenie autora naszej sztuki Juliana Tuwima - Bój się Boga, Mazurkiewicz! – cały czas bawi. To dowcipne powiedzenie zna prawie każdy z nas, mimo że nie każdy wie, skąd ono pochodzi. Znałem to zdanie od małego, ale nie wiedziałem, o co chodzi, kto je wypowiada. Nasz spektakl jest drugą wersją oryginału [XIX-wieczną farsę Stanisława Dobrzańskiego w latach 30. XX wieku Julian Tuwim opracował w formie śpiewogry – przyp. MG] - bardzo fajną, cenną, puentującą i zabawną. Praca nad tym przedstawieniem to była przyjemność – rozpoczął rozmowę z nami Krzysztof Kwiatkowski.

Jak zachęcić, przyciągnąć młodego widza, jak podejść do tego, aby pokazać co w tym przedstawieniu jest najlepsze i najbardziej wartościowe?


To jest komedia muzyczna, oparta na przedwojennym wodewilu. Najważniejszą sprawą jest tu - oprócz zabawnych scenek, czy wesołych perypetii bohaterów - warstwa muzyczna i choreograficzna. W naszym przypadku Krzysztof Herdzin troszeczkę przearanżował te utwory. Są kanonami, jeśli chodzi o polskie szlagiery. Słyszeliśmy te piosenki, gdzieś to się każdemu obiło o uszy. Tango „Pantera”, czy „Madagaskar”, to takie piosenki, które każdy gdzieś w swoim życiu słyszał. Krzysztof Herdzin bardziej je uwspółcześnił. Dodał niektórym utworom feelingu swingowo-jazzowego, który by bardziej pasował do kabaretu, teatrzyku kameralnego z taką muzyką. Wydaje mi się, że jest to bardzo duży plus, właśnie to uwspółcześnienie muzyki. Do tego świetna choreografia, a dziewczyny fantastycznie tańczą. Wierzę, że to wszystko ma szansę porwać widza w każdym wieku. To jest bardzo pozytywna krotochwila, akurat na jesienno-zimowe wieczory.

Niezwykle miło się na was patrzy, to też jest ważne, żeby mieć przyjemność ze słuchania i z patrzenia. Całość tak ładnie wygląda.

To jest przede wszystkim, jak powiedzieliśmy - lekkie, łatwe i przyjemne. Może nie tak łatwe, bo sama historia miłosna jest dosyć dramatyczna. Fabuła jest fredrowska, nawet jest momentami farsowo. Oczywiście nie brakuje fragmentów, gdzie jest poważniej i tak ma być. Ale są sceny napisane stricte farsowo, właśnie tak po fredrowsku. My w to idziemy, nie boimy się, i mamy nadzieję, że to zda egzamin.

Mamy do czynienia z renesansem przedstawień muzycznych. Długo nic w tej dziedzinie się nie działo, a obecnie jest w czym wybierać. Wiele teatrów ma coś muzycznego w swoich repertuarach.

Mnie się wydaje, że mamy dosyć trudnego repertuaru, ciężkiego kalibru. Czasami każdy z nas ma ochotę rozerwać się, posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć dobrą choreografię. Popatrzeć na piękne panie, piękne tancerki, i nawet obejrzeć kankana, świetnie wyreżyserowanego przez Agnieszkę Brańską w naszym spektaklu. Wydaje mi się, że jest to pozycja typowo rozrywkowa, która będzie bawiła widza.

Łatwiej zagrać komedię czy tragedię?

Dla mnie komedia jest zdecydowanie trudniejsza. Aktor ma świadomość, że widz nie wybacza błędów. Trzeba mieć ucho komediowe, wyłapywać tempo, rytmy, podawać puenty. To jest bardzo trudny element warsztatu, który jest tu niebywale ważny. Tego też trzeba się nauczyć. A nie każdy umie śpiewać, nie każdy umie tańczyć.
Zawsze można zagrać, że się śpiewa - to jest nasz aktorski sposób na śpiewanie - granie, że się śpiewa – z uśmiechem mówi Krzysztof Kwiatkowski. – I oczywiście zapraszam na spektakl do Teatru Polskiego – szybko dodaje.

Rozmawiała: Małgorzata Gotowiec

Teatr Polski w Warszawie, „Żołnierz królowej Madagaskaru”, reż. Krzysztof Jasiński

Najbliższe spektakle – 9, 10, 11, 12, 13 stycznia 2019 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz