piątek, 7 grudnia 2018

Katarzyna Łochowska: Warto przyjść na „Fantazję polską”

Najnowsza premiera Teatru Ateneum w Warszawie „Fantazja polska” jest komedią historyczną. Z wielką czułością przedstawia swoich bohaterów chorujących na polskość. W zabawny, lekko ironiczny sposób pokazuje kulisy historycznych wydarzeń, których bohaterem był Ignacy Jan Paderewski, największy celebryta swoich czasów, ale co najważniejsze wielki Polak i patriota. Opowiada o słynnym tournée z koncertami w Stanach Zjednoczonych oraz staraniach muzyka i polityka o poparcie prezydenta Wilsona dla sprawy niepodległości Polski. Nie jest jednak pomnikiem wystawionym ku czci artysty i muzyka, ale podszytą żartem opowieścią o zakulisowych mechanizmach rządzących wielką polityką, o drobiazgach i przypadkach, które mają na nią wpływ, w końcu o doniosłym wpływie kobiet na świat. Spektakl wyreżyserował Andrzej Strzelecki. W postać Ignacego Jana Paderewskiego wciela się Krzysztof Tyniec.
My natomiast rozmawiamy z aktorką Teatru Ateneum Katarzyną Łochowską, która gra żonę prezydenta Stanów Zjednoczonych - Edith Bolling Galt Wilson.


Jakie są pierwsze odczucia, które towarzyszą Wam aktorom po pracy nad „Fantazją polską”?

W tej chwili jestem nieobiektywna kompletnie. W tym, co ja czuję i rozumiem, to jest troszeczkę na poważnie, ale z taką wrażliwością współczesnego autora. Przymrużenie oka nie jest w tym przypadku dobrym określeniem. Bardziej nazwałabym to czymś w rodzaju lekkości. Jak bardzo ważna jest w życiu rola przypadków. Jak wiele w wielkich sprawach zależy od małych spraw. Od czegoś, co jest w naszym rozumieniu i teraz i wtedy, kompletnie rzeczą nieistotną, albo przynajmniej drugoplanową. Jak bardzo z jednej strony - my - jesteśmy zależni od jakiegoś giganta, kolosa, który ma siłę i władzę, by pokierować naszym losem. A z drugiej strony - i to jest genialne i znakomicie pokazane - przez Krzysztofa Tyńca - jak wielka siła jest w nas, która pozwala nam wyjść z sytuacji bez wyjścia. I czasami też powstaje refleksja - właściwie mało który naród - ma taki gen (bo dużo się mówi o naszej martyrologii) - mam na myśli taki gen ocalenia, gen sprytu, potrzeby wyjścia z trudnej sytuacji, przełamania impasu. Też jest to fantastyczna sztuka, która pokazuje siłę kobiet, i o tym jak kobiety mogą być napędem, zarówno pozytywnym, jak i negatywnym całej tej światowej machiny. Mnie to cieszy i wzrusza, bo to jest takie spojrzenie, które nie jest częste.

Warto przyjść do teatru i przekonać się na własne oczy...

Właśnie tak, warto obejrzeć ten spektakl. Mamy tu piękne role, piękne stroje. Trzeba wspomnieć o artystach z naszych pracowni, bo to są wspaniali artyści z pracowni krawieckich, fryzjerskich, prawdziwi mistrzowie. Charakteryzacja Krzysztofa Tyńca przeszła nasze oczekiwania. Wchodząc na scenę, nie ma się wrażenia, że mamy do czynienia z przebranym, ucharakteryzowanym człowiekiem. To jest niesamowita przyjemność. Mam nadzieję, że w naszym spektaklu widzowie odkryją duże skarby aktorskie. To też jest ciekawe, że mamy postaci, o których my nie wiemy nic, albo wiemy bardzo mało. Marcelina Sembrich Kochańska, którą gra Ewa Telega, to była Maria Callas tamtych czasów. Absolutnie gigantyczna gwiazda. Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. To była kobieta, która przez kilkanaście sezonów grała w Metropolitan Opera, czyli wyżyny wyżyn.

Do czegoś nam się te wielkie obchody niepodległościowe przydały. Poznajemy wielkich Polaków. Odkrywamy ich często na nowo i możemy cieszyć się znakomitą kulturą.

Zgadza się, większość ludzi o naszym wielkim kompozytorze i polityku usłyszała może kilka tygodni temu. To wielka postać, której absolutnie nie da się przecenić. Podobno cechowała go wielka intuicja, taka na granicy mistycyzmu w stosunku do ludzi. Rosjanie mają takie powiedzenie, że utalentowany człowiek jest utalentowany we wszystkim, coś w tym jest. Paderewski jest takim przypadkiem.

Reżyser Andrzej Strzelecki powiedział, że nie chciał wystawiać żadnych pomników. Jak zatem jest przedstawiony Ignacy Jan Paderewski?

I nie wystawił. Jest to jednak taka postać, która mnie - mimo, że byłam na każdym etapie prób - bardzo porusza. Mimo, że jest grana bardzo szlachetnymi, skromnymi środkami, to mocno trafia do serca. Nie każda wielkość porusza człowieka. Możemy podziwiać, możemy się zachwycać, ale nie zawsze jesteśmy poruszeni.


Jaki okres z życia Paderewskiego jest w sztuce przedstawiony?

Mamy w spektaklu kilka rozdziałów z życia Paderewskiego. Gdy jest w Stanach Zjednoczonych z koncertami, ale robi tam rzecz niezwykłą - dobija się tam do osób największych rangą w państwie, do płk. House’a, który był szarą eminencją w Białym Domu, a przez niego dociera do prezydenta Wilsona, który był Paderewskim oczarowany. Paderewski miał o każdej porze dnia i nocy wejście do Białego Domu. Podejrzewam, że takich ludzi w historii USA, a do tego cudzoziemców nie było zbyt wielu. On tego dokonał - czarem, talentem, charyzmą. Miał ogromny wkład, znaczącą cegiełkę w odzyskaniu niepodległości.

Rozmawiała Małgorzata Gotowiec

Teatr Ateneum w Warszawie, „Fantazja polska”, reż. Andrzej Strzelecki, Katarzyna Łochowska, foto Bartek Warzecha
Najbliższe spektakle – 29, 30 i 31 grudnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz